Zbyt dużo

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Słowa Pana Jezusa o tym, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła słyszał i Diabeł. Na przestrzeni wieków zauważył też z pewnością, że obietnica ta zaiste jest nieodwołalna i co Bóg przyrzekł, to z pewnością się stanie. Po co więc Diabeł odgrażał się w wizji Leona XIII, że może zniszczyć Kościół Boży? Nie lekceważmy Szatana. On nie tylko nie jest głupi, ale i nie naiwny. Książę Ciemności wie, że Kościoła nie zniszczy. Skoro jednak okrętu nie zatopi, bramy św. Piotra nie zatrzaśnie, to w swoich wysiłkach koncentruje się na tym, aby ludzie z okrętu wysiedli, a przez bramę rajską najzwyczajniej w świecie nikt nie był zainteresowany wejść. „Czy Syn Człowieczy znajdzie na świecie wiarę, gdy przyjdzie?”. Cóż z Kościoła, gdy nikogo On już nie interesuje? Sądzę, że tę strategię szatańską widać również w przykrym procesie niszczenia w obecnych czasach autorytetu papiestwa, a także rozumienia papiestwa jako instytucji ustanowionej przez Chrystusa. Katolik wie bowiem, co ma czynić i jak zachować się w sytuacji, gdy papież jest, i równie dobrze wtedy, gdy papieża nie ma. Zarówno stan sede vacante jak i stan habemus papam jest dla katolika sytuacją czytelną.

Zdarzyło się w historii, że papieży było dwóch lub nawet trzech, jednak w rzeczywistości w tamtych sytuacjach papież był tylko jeden, pozostali byli antypapieżami, a poszczególne stronnictwa wiernych (czy to duchowieństwo, czy świeccy) uznawali zwierzchność tylko jednego z nich. Nawet jeżeli uznawano zwierzchność fałszywego papieża, to swoim zwolennikom papież ten jawił się jako prawdziwy i tylko on nim był – pozostali zaś byli uzurpatorami. Nigdy w dziejach nie doszło do sytuacji, w której jakakolwiek grupa wiernych uznawałaby zwierzchność dwóch lub kilku papieży, z których każdy byłby według tych wiernych równie słusznym papieżem. Urząd papieski jest bowiem z definicji urzędem jednostkowym. Oczywistość? Nabrałem wątpliwości, czy dla wszystkich. Otóż utrzymanie tytułu „Ojca Świętego” przez Benedykta XVI, a także stwierdzenie, że Benedykt XVI zrezygnował z posługi papieskiej, pozostając papieżem jako „emeryt” prowadzi do sytuacji, że po raz pierwszy w historii poważnie rozważana jest w Kościele sytuacja równoczesnego istnienia dwóch lub nawet kilku papieży, z których jeden „nie wykonuje posługi”, a drugi „pełni funkcję”, a w przyszłości pojawi się może i trzeci, który (dajmy na to) jest papieżem administracyjnym. Mamy więc do czynienia z sytuacją niszczenia świadomości o tym, czym jest urząd papieski sam w sobie, a co za tym idzie niemożnością jego rozpoznania. Zaiste w tej perspektywie stanowisko sedewakantystów – wprowadzące dyskusję pod tytułem „Jest on papieżem, czy nie jest?” – wydaje się całkiem niegroźne.

Sedewakantysta twierdzący, że nie ma papieża, maluje świat, w którym katolik stosunkowo prosto umie się odnaleźć. Katolik wie bowiem, jakie są konsekwencje pustego tronu św. Piotra. Stokroć bardziej destrukcyjną jest jednak sytuacja, gdy tron nie jest pusty, lecz zajęty przez kilku papieży, z których każdy jest w swym papiestwie równy.

Człowiek stoi przed bramą zbawienia. Diabeł nie jest jej w stanie zamknąć. Ale co ma uczynić ów człowiek, gdy przestaje rozumieć, do czego ta brama służy? Gdy nie potrafi już rozpoznać, co czeka go po jej przekroczeniu, i gdy już go to nie interesuje?

Tekst i zdjęcia:

Jerzy Juhanowicz

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czy bez gołych bab się nie da?

A bez przekleństw?

Wizyta w warsztacie – szczególnie samochodowym – solidnym, a jakże! – łączy się (niemal nieodmiennie?) z koniecznością obcowania z umieszczonymi gdzieś na kalendarzu czy na plakacie wizerunkami roznegliżowanych pań (czasem są one obecne w stosie czasopism przeznaczonych do lektury dla oczekujących na obsłużenie klientów).

Czy to komu do czego potrzebne (poza Diabłem)?

Czy klient szukający rzetelnego naprawcy/serwisanta faktycznie może odwołać się tylko do specjalisty, u którego wystrój warsztatu gwałci oczy (uszy – w przypadku wulgaryzmów) i duszę?