mówi pani w markiecie (przynajmniej Polka). Nawet nie „referencji”. A cóż to są owe „referencje”? To po prostu informacje na temat produktu – w istocie chodzi o tę najważniejszą: jaki ma kod? Bez kodu, jak wiadomo, nie ma życia.
mówi pani w markiecie (przynajmniej Polka). Nawet nie „referencji”. A cóż to są owe „referencje”? To po prostu informacje na temat produktu – w istocie chodzi o tę najważniejszą: jaki ma kod? Bez kodu, jak wiadomo, nie ma życia.